Autor |
Ryuk
ProModerator
Dołączył: 24 Sie 2008
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olecko
Pon 12:43, 25 Sie 2008
|
|
Wiadomość |
Acid Drinkers - Verses Of Steel
|
![](http://picsrv.fora.pl/Glass2/images/green/icon_top_end.gif) ![](http://picsrv.fora.pl/Glass2/images/green/icon_toptop.gif) |
|
Nowy album Acidów - zamieszczam recenzję mego kumpla
Płytka wykonana bardzo ładnie. Kartonowy digipack to przyszłość wydawnicza (o ile taka jest ), zdjęcia „z piekła” może są kapkę kiczowate, ale co tam. Najważniejsze, co jest na płycie.
1. Fuel of my soul- o kurwa! Niezły otwieracz, nie przekombinowany, za to diabelnie szybki i ciężki. Czuć że panom kwasożłopom chciało się już ponapierdalać Numer typowo acidowy, ino Titus bardziej zdziera jape. Pod koniec bardzo fajne zwolnienie i pokręcone solo niczym spod łapy Kerryego Kinga.
2. In a black sail wrapped- Nie zwalniamy tempa. Ostry riff z flażoletami i szybkie solo na początku skutecznie wprowadzają w klimat destrukcji, do tego bębny biją dość punkowo. Najlepszy jest jednak refren- potężny acidowy groove w najlepszym wydaniu. Numer wraz z upływającymi minutami nabiera potęgi, przy solówce następuje zatem cumshot Numer ciut ciekawszy od pierwszego, bardziej miażdżący.
3. Swallow The Needle- (klip- http://www.youtube.com/watch?v=1y6Fj8q7HjE ) O kurde, tak to jeszcze chyba nie grali. Podejrzewam, że maczał paluchy w utworze Olass, gdyż dźwięczy ciut numetalowo, szczególnie początek. Świetne jest to, że zespół nie zgrzybiał i nie narzucił na niego swoich standardów, no bo w końcu to nowy człowiek z nowymi pomysłami, które można zacnie wykorzystać, czyż nie? Bardzo udany numer, szkoda tylko, że nie ma jakiegoś bardziej zapamiętywanego riffu.
4. The Ark- Myślałem że będzie powaga, ale tekst mnie rozpieprzył Gary znowu łomoczą troszkę punk-metalowo, za to pierwszy riff brzmi bardzo nowocześnie, ale nie kiczowato w żadnym calu. Bardzo fajowy refren z pojechanym motywem gitarki i chórkami. Zwróćcie też uwagę na późniejsze riffy- Dimebagują Solówa też wieje trochę domination, oczywiście to tylko pogłosy, a nie jawne zrzyny.
5. Meltdown Of Sancity- O, pierwszy numer z Olassem na wokalu! Rozpoczyna się trochu oklepanym motywem, ale za to dalej gra troche Slipknotowo. Olass maczał w tym paluchy na bank Wokal ma cięższy niż kiedykolwiek, a refren jest zajebisty! Szczególnie wstęp do niego, uspokaja przed rozpierdalającym „broken moralisty, the meltdown of sancity”. Solówka też nie jest podobna do poprzednich, jest dość oszczędna i ascetyczna, ale świetnie spełnia swoje zadanie. No no, panie Olass, cóż za klasowy numer!
6. We died before we start to live- Temat jak słusznie wnioskujecie z tytułu dość poważny, ale potraktowany wiadrem acidowego szyderstwa. Numer ogólnie dla nich typowy, ale nie jest jakiś rewelacyjny, troche wypełniacz. Mi się w każdym razie taka ślamazarność nie podoba. Do tej pory najsłabszy.
7. Red shining fur- Po miazgatorach przyszedł czas na coś zapierdalającego! Szybki, kostkowany riff, bardzo fajne chórki w refrenie skiepszczone trochę wkurzającą melodią, ale może to moje krzywe ucho Całkiem zacnie zwalnia w drugiej połowie, robi podkład dla dziwnej i nieco „opętańczej” solówki. Coś czuje, że Nowak miałby pole do popisu, bo album śmierdzi szatanusem od pierwszej minuty
8. The rust that i feed- O kurde, ale początek zawiał “This Love”! Dośc spokojny wstęp wprowadza nas do szerzej zakrojonego wpierdolu, który akcentuje gęsta perkusja I bujający riff. Takich Drinkers lubię! Trochę flażoletów nadaje numerowi mechaniczności i bezwzględności, zwrotki są wypełnione wokalnymi „dialogami” z których Acids słyną. Refren jest prześwietny, głos niczym z zaświatów srogo kopie dupsko mrocznym klimatem Solówa szybka i bezkompromisowa. Jeden z cięższych numerów na krążku so far. Końcówka znowu przypomina „This Love”
9. Silver meat machine- Jak tytuł wskazuje- Mięcho! Bardzo ciekawy groove od początku kroi się na bardzo ciekawy numer. Tekst czyta się z przyjemnym, bezczelnym bananem na gębie Wydaje mi się, że w zwrotkach gitarzysta używa talk-boxa. Pijackie chórki w refrenie są genialne- „i will not look for the other scum”. Pod koniec numer nabiera tempa, żeby skończyć galopadę solówką w Popcornowym stylu. Oj chyba już mu ich brakowało, bo na albumie gęsto sieje Bardzo bardzo udany kawałek.
10. Boneless- Zaczyna się cholernie mrocznie, późniejszy riff z flangerem narzuca jakąś goth- metalową stylistykę. Chłopaki nieźle pokombinowali z numerem, co dało cholernie interesujący efekt, bo nie pamiętam równie złowieszczego ich numeru. Refren jest urywany, to co następuje po nim jest co prawda trochę wyrwane z ogółu, ale nie psuje kawałka, trzyma ciągłość i pęd. Baaardzo złowieszczo tnący numer, co podkreśla wyraźnie „solo”.
11. Blues Beatdown- Ostatni numer na płycie i ostatni, w którym śpiewa głównie Olass. O kurwa! Słuchawy ociekają chamskim napieprzaniem, takiego bluesa to ja lubię panowie Refren pachnie małym zbitem z bluesowej maniery, ale za to groove i riff, są przejebane… To jest dopiero numer kończący! Wiem, że może narażę się ortodoksom, ale to jest zdecydowanie mój ulubiony numer z tej płytki, nie mogę się doczekać aż usłyszę go na siakimś gigu, bo ma niesamowitą niszczycielską moc i błogosławieństwo rogatego I te solo! Ah, to jest coś dla mnie.
Podsumowując- nowe zespoły winne zazdrościć panom formy. Acid Drinkers, mimo niemałego stażu nie pchają się cały czas w te same patenty, w ich grze cały czas jest coś nowego, przy czym nie idą jak osły w jakiś kwaśny metalcore czy tego typu sprawy.
Pikanterii nadają tekściory, oblane czarnym humorem, i tłumaczenia, a raczej interpretacje, które są obok każdego z tekstów. Jakie są- kupujcie płytkę, bo naprawdę warto, nieźle się przy tym pokładałem Każdy z członków udowodnił, jak dobrym instrumentalistą i kompozytorem jest- ja czuję się pozamiatany ekspresją i energią, wnioski radzę wyciągać po dogłębnym przesłuchaniu.
Nie jednokrotnym
Post został pochwalony 0 razy
|
|